O mnie

Liliana Arkuszewska
Autorka powieści „Czy było warto”
Rodowita szczecinianka, która wierzyła w swoją Polskę. Zawsze stęskniona wracała do niej z zagranicznych wypadów. Na namowy do wyjazdu na stałe i argument, że w Ojczyźnie coraz gorzej, brak perspektyw, uparcie odpowiadała: „biednie, ale w kraju”. Wystarczyło jednak błahe na pozór zdarzenie, by przeszła transformację i zmieniła zdanie. Zaufała przeznaczeniu i radom bratniej duszy. Uwierzyła w siebie. Odważnie podążyła za małym zielonym światełkiem wierząc, że zawiedzie ją do ziemi wychwalonej.
Osiadła w Ottawie, stolicy Kanady.
Zdeterminowana marzycielka jednego dnia sięgnęła po pióro i odkryła w sobie pasję. Pasję pisania. Zawzięła się. Systematycznie płynął na papier atrament,strony się zapełniały.
Efekt tego potoku słów, książka pt.”Czy było warto Odyseja dżinsowych kolumbów”
jest już dostępna w księgarniach.

32 odpowiedzi na „O mnie

  1. marzycielka57 pisze:

    Gratulacje. Myślę, że mi się uda kupić tę książkę w kraju.
    Pozdrawiam miło.

  2. Beatrix pisze:

    Ja również gratuluję, jak tylko trafi do księgarń, na pewno kupię. Serdecznie pozdrawiam.

  3. Łukasz T. pisze:

    Zawsze uśmiech pojawia się na twarzy, kiedy trafia się na osoby zdecydowane postawić na swoim. Bardzo podoba mi się Twoje zacięcie do podróży. Do poszukiwania swojego miejsca i odkrywania samej siebie.
    Warto odwiedzać ludzi twardo trzymających się swojej wizji 🙂
    Na bloga myślę, że jeszcze nie raz wrócę. Czekam na cynka o książce.
    Pozdrawiam

  4. tomaszmarte pisze:

    Byłem i zostane na dłużej. Czasami to Ojczyzna wybiera nas, a nie na odwrót.
    Saludos z jesiennej Limy.
    tomaszmarte

  5. Małgosia pisze:

    Tych parę chwil które przyszło nam przeżyć razem zapisało się w mojej pamięci, trwa i jest żywe. Cancun, Mitel, Ottawa, Kanada – to wszystko jakkolwiek odległa historia, a nawet bardzo odległa, odzywa i ożywia się, jako cześć mojej drogi.
    Przeczytałam wszystko co było na Twojej stronie owocdecyzji i jestem pod wrażeniem Twojej energii, entuzjazmu i miłości życia. To tak jakby żadna chwila nie mogla być stracona, każdy moment uchwycony, wszystko ma wagę i znaczenie. Rozumiem tez, ze to nie fikcja tylko autentyczne wydarzenia i z niecierpliwością czekam żeby przeczytać cala książkę, czuje tez ze ona jest również o moim życiu, a przynajmniej o jakimś jego kawałku.

    Za Kanadą nie tęsknię, a może sobie na to nie pozwalam, bo byłaby to tęsknota za młodościa, poszukiwaniem straconego czasu. Nie, to nieprawda! Nie był to czas stracony, zaprowadził mnie do tu i teraz, a tylko to się dla mnie liczy. W Polsce czuje się dobrze, ale miejsce nie ma tak naprawdę większego znaczenia, bardziej chodzi o to co w duszy gra…., a na margaritę pod meksykańskim niebem zawsze mam ochotę.

    Przesyłam dużo dobrej energii 🙂

  6. clisha pisze:

    Lilianko, cieszę się bardzo, bardzo. Gratuluję z całego serducha. Wiem, jak to jest z pisaniem książki – najpierw nieśmiało, powoli, niepewnie, ale zatrzymać się już nie możemy, jakby sama się pisała. A potem – ten moment kiedy trzymamy ją po raz pierwszy w ręce. To jak nasze upragnione, oczekiwane i ukochane dziecko. Dobre parę lat temu napisałam poradnik. Potem miała być książka, w zasadzie leży w szufladzie. Tempo życia, niespodzianki, zmiany … zmusiły mnie do przerwania. A potem… potem … radość z pstrykania. Uściski gorące Ci tutaj zostawiam…*

    • Myśl o napisaniu „Czy było warto…?” zrodziła się ponad osiemnaście lat temu, kiedy pechowe zrządzenie losu otworzyło mi oczy na bezlitosność systemu kapitalistycznego, w którym z własnego wyboru przyszło mi żyć. Rozgoryczenie i zawód spowodowały, że zapragnęłam zaszyć się w jakimś zacisznym miejscu, z dala od wszystkich i wszystkiego, najlepiej w odległym, tropikalnym zakątku świata i wylać z siebie żal, obwieścić całemu światu, jaki ból czuję.
      Przez lata marzenie to tkwiło we mnie uśpione. Praca, domowe obowiązki, rodzina wypełniały tygodnie nie zostawiając czasu na pisanie. Kolejne przeżycia przynosiły nową wiedzę i gromadziły doświadczenia. Dojrzewałam. Aż pewnego dnia zasiane nasionko zakiełkowało. Z wielkim entuzjazmem, śmiało zabrałam się za pisanie.
      A później, bywało różnie. Były dni kiedy książka pisała się sama, ale i dni pełne frustracji, kiedy zaplątanych myśli nie byłam w stanie rozsupłać. Nawet łzy nie pomagały. Zamknięte serce nie dawało się otworzyć.
      Cóż to było za uczucie, gdy spod palców wyleciało ostanie zdanie mojej książki. Ciało popadło w drganie, dusza wypełniła się euforią.
      Nie dowierzałam.
      Na horyzoncie pokazała się tęcza. Bądź moją– pomyślałam.
      Od tej pory czekam na wydanie „Czy było warto…?”

      • marzycielka57 pisze:

        Warto było,warto było !!!!.Pozdrawiam .
        Buziaki i usciski Liliana.

      • dixi65 pisze:

        Toronto,6wrzesien2012. Dzien dobry, przeczytalam wywiad Andrzeja Kumora z Pania w ostatnim” Goncu”. Zainteresowal mnie. Postaram sie kupic Pani ksiazke i zapoznac sie z nia. Dotychczasowe komentarze sa wspaniale.
        dixi65

  7. clisha pisze:

    Lilianko, wiedz, że często Cię tutaj odwiedzam. Bardzo podoba mi się Twój blog, jak piszesz, no i czuję dobre wibracje. Takie Ci tutaj również od siebie zostawiam. For ever My Dear! :))

  8. Bożena Godlewska pisze:

    Zajrzałam tu po długiej przerwie,fajnie,ciepło i ciekawie.Oczywiście Twoje opowieści zmuszają wręcz,by czytać dalej i dalej,tym bardziej,że straciłam Cię z oczu na tak wiele lat.Życzę powodzenia,cierpliwości,wytrwałości i z niesłabnącą ochotą oczekuję wydania książki.Ściskam już poświątecznie i noworocznie zarazem.Bożenka G.

  9. Priver pisze:

    Mądre przemyślenia kiedy mozna sie spodziewać książki

    • Dziękuję za komplement.
      Książka ukaże sie na wiosnę, już liczę miesiące.
      Oczywiście będę krzyczeć z radości oznajmiając wszystkim tę nowinę.

      • Jędrek pisze:

        Witaj!
        Tak cicho, cichuteńko, na paluszkach spacerowałem po kolorowych krainach razem z Tobą i Rodziną (pozdrowienia dla Gosik) zaczytując się i czekając tej wiadomości.
        Doczekałem się !
        A wiosna już 20 marca – radośnie będę nasłuchiwał Twego okrzyku.
        Pięknie piszesz – gratulacje.
        Pozdrawiam serdecznie.

  10. Anna pisze:

    Dzień dobry ! Trafiłam tu przypadkiem …. będę wracać….
    Pozdrawiam serdecznie z pięknej Ziemi Lubuskiej !

  11. aneta pisze:

    Gratuluję!!! Znalazłam się na Twojej stronie przypadkiem. Przeczytałam wszystko co napisałaś jednym tchem. Piękny język, wspaniałe, lekkie pióro-pomyślałam. Na pewno przeczytam Twoją książkę i może kiedyś znajdę odwagę, żeby uwolnić moje, drzemiące od dawna, ciche, ale rosnące w siłę marzenia. One sprawiły, że stoję przed drzwiami, których na razie nie potrafię jeszcze otworzyć. Cichutko do nich pukam. Może kiedyś znajdę odwagę by je chociaż uchylić. Pozdrawiam

    • Zawitałaś u mnie i radością obdarzyłaś. Dziękuję.
      A teraz, uchyl magiczne drzwi, wsuń powoli głowę i rozejrzyj się dokoła. Nie taki diabeł straszny….
      Zobaczysz, że ci się spodoba. Od tego momentu zmieni się Twoje życie. Duszę i serce otworzysz. Świat będzie wyglądał inaczej. Gwarantuję.
      Życzę samych przejemności.

  12. aneta pisze:

    Z ogromną ciekawością wróciłam tutaj,by przeczytać kilka słów od Ciebie. Spodziewałam się ,że będą ciepłe i serdeczne, pisane jak zwykle pięknym piórem i nie zawiodłam się. Twoje słowa uruchomiły moją wyobrażnię i pomalowały mój świat marzeń niezwykle intensywnymi barwami .Czytam je już kilkukrotnie i nie mogą od nich oderwać oczu,…. Jak to możliwe, żeby miały tak potężną siłę- pytam samą siebie i już wiem, że będę do nich wracać… Jeśli możesz proszę uwierz, że uśmiecham się do nich moim najcieplejszym ,skrywanym w głębi duszy uśmiechem i marzę …………..Tak bardzo chciałabym …….Dziękuję i życzę samych sukcesów i nieśmiało proszę ….,nigdy nie zapomnij, że swoim słowem ogrzewasz serca i budzisz nadzieję.To Magia…!!!! Urodziłaś się by pisać . Pozdrawiam .Aneta

    • Oj, jak mi przyjemnie.
      Wierzę, że się uśmiechasz. Czuję. Posłałam ci przez ocean dobre fluidy, widać, że działają 🙂
      Teraz ja mam do ciebie prośbę. Nie skrywaj swoich uśmiechów. Pokazuj je, aby radością zarażały innych.
      Radość mobilizuje, radość pcha nas do realizacji marzeń.
      Nie myśl o pisaniu tylko usiądź przy biurku lub przy stole i zacznij pisać. Pasja cię pochłonie, poczuejsz się spełniona. Chcieć to móc. Pokaż jak bardzo tego pragniesz. Zacznij pisać.
      A gdy będziesz potrzebowała rad, nie krepuj się, tylko pytaj. Z radością będę ci je posyłała.
      Głowa o góry.

  13. aneta pisze:

    Nie umiem jeszcze opisać tego co czuję w tej chwili . To niesamowite ,jak życie jest pełne niespodzianek. Skad mogłam wiedzieć,że pewnego dnia wejdę na Twoja stronę i spotkam tu kobietę obdarzoną niezwykłą łatwością wyrażania swoich myśli, która paroma skreślonymi słowami zmieni moje życie na lepsze, która zbombarduje moje wnętrze,uderzy tak mocno, że zburzy mur,który zbudowałam i otworzy wrota w kierunku światła. Nie wiem jak Ci dziękować. Przecież wcale nie musiałaś mi odpisać, nie znasz mnie, a jednak to zrobiłaś. To niezaprzeczalna prawda, że życiem człowieka rządzą przypadki, chwile ,momenty . Czasami’ biegnąc” nie potrafimy zauważyć tego co ważne,bo gnamy przez czas ,który nam dano z prędkością naddzwiękową. Do tej pory ja biegłam. Tylko czy warto zadałam sobie pytanie .Czy nie należy zatrzymac się pewnego dnia i zapytać siebie ..czy warto gubić to co piękne i radosne i zamykac to coś ,przekręcając zamek złotym kluczem. Dzisiaj powiem, że nie warto ,ale zajęło mi to troche czasu i małymi kroczkami będę zbliżać sie do tego czego pragnę .Uskrzydlona Twoimi ciepłymi słowami spróbuję i za Twoją radą postaram sie nieść radość, na razie uśmiechem. Wiem, żę ma potężną moc.- czuję go jak czytam Twoje słowa. …………. Zatem podążam w stronę światła.Jeszcze raz dziękuję z nadzieja, że znajdę siłę.

  14. Ania pisze:

    Ja też czekam na Twoją książkę.. .Tak się cudownie składa, że po trudnych chwilach jest mi dane – książki współtworzyć. Bo na tym polega tłumaczenie…
    Ania

  15. Małgorzata pisze:

    Witam serdecznie i cieplutko pozdrawiam 🙂 Czekam na książkę i doczekać się nie mogę, kiedy się ukaże? Pozdrawiam, Małgorzata ze Szczecina.

  16. aneta pisze:

    pozdrawiam Cię !!!!!, nie zapomniałam o Tobie i o twoim blogu także. Wracam tu z przyjemnością, pokrzepiając serce Twoim pisaniem. Dzisiaj chcę podzielić się radością. Liliana jak cudownie jest budzić się z nadzieją ,że kiedyś mogę spełnić swe marzenia. TY sprawiłaś, że jestem szczęśliwsza, radośniejsza, pełna optymizmu i cierpliwie czekam….. na Twoją książkę oczywiście. Wiem, że jesteś teraz bardzo zajęta, ale jeśli jesteś tak wspaniałą osobą, jak Twoje pisanie, to dasz radę. Trzymam mocno kciuki i przesyłam pozdrowienia, cieplutkie, jak promienie wiosennego słoneczka, które nieśmiało wdarło się dzisiaj rano przez okno w moim pokoju, muskając delikatnie moją twarz i budząc mnie z uśmiechem. Ten uśmiech był ze mną przez cały dzisiejszy dzień i chciałabym Cię nim obdarować. Posyłam Ci go. Łap go proszę, mocno trzymaj i nie puszczaj. Niech zawsze gości w Twoim domu i życiu. Jeszcze raz pozdrawiam. Aneta

  17. Dziękuję, że przy mnie jesteś.

  18. aneta pisze:

    Dziękuję ,że pewnego dnia tu zawitałam i zostałam i…. oczywiście Ciebie poznałam.

  19. pojechana pisze:

    Gratuluję! Odwagi, zacięcia, wytrwałości, fantazji i talentu. Szukam motywacji by nad swoim pomysłem na książkę się zawziąć w końcu- może tu go znajdę? 🙂

    Pozdrawiam gorąco z… Chin 🙂

  20. Artur Aniol pisze:

    Witam Cie Liliana serdecznie. Kilka dni temu ponownie znalazlem sie w Ottawie w hotelu Elgin. Ze wzgledu na swoja prace wedruje po calej prowincji. Ocieram sie o Polakow i nasze losy na kazdym kroku. Probowalem Cie odszukac i zamienic dwa slowa. Natknalem sie na pana Tadeusza, ktory prowadzi sklep z pamiatkami w hotelu Elgin liczac na to ze pomoze mi odnalezc Ciebie i Andrzejka. Poruszylem temat Twojej ksiazki i temat mojej ksiazki p.t. „Cena Emigracji”, ktora chce wydac. Stan wojenny zastal mnie w Wiedniu i od 1982 roku w Toronto i Mississauga mam baze wypadowa Jestem tez pasjonata zycia. Nie od czasu do czasu. Nieustannie. 6 stycznia znow wracam do Ottawy na chwile. Jesli moglibysmy sie spotkac na pare slow bylbym Ci dozgonnie wdzieczny.
    Artur Aniol

  21. Arturze, z przyjemnością się z Tobą spotkam, ale 6 stycznia będę już w Cancun.
    Może uda nam się zorganizować coś w Toronto? Będę tam od 7 do 10 grudnia. W sobotę mam nagranie w TV, w niedzielę będę gościła na kiermaszu książki w Mississauga w Centrum Jana Pawła II. Serdecznie zapraszam.

  22. BogatyniAnka pisze:

    Nie wiem czy spotkalas Artura dzisiaj w Centrum, ale spotkalas mnie, a ja spotkalam Ciebie i Andrzeja…. z wielka przyjemnoscia z mojej strony:) Lilu poczytalam juz Twoj blog i mysle ze bede tu stalym gosciem. Z wielka ciekawoscia zabieram sie za czytanie tak pieknie wydanej Twojej ksiazki…choc ja odpowiedz na pytanie „Czy bylo warto?” znam od dawna:)
    Szczesliwego powrotu do domu …UcalowAnka:)

  23. sofijon pisze:

    Pani Liliano, gratuluję książki, właśnie ją czytam. Życzę dobrego Nowego Roku oraz wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszych urodzin. A że dzisiaj jest rocznica ustanowienia Ottawy stolicą Kanady, więc z tej okazji opublikowałam na moi portalu teksty o ottawiance Margaret Atwood i o samym mieście (w tym wspomniałam również Pani książkę):

    http://www.sofijon.pl/module/article/one/131

    http://www.sofijon.pl/module/article/one/132

    Z gorącymi pozdrowieniami. Ela Binswanger

  24. Jola pisze:

    Pierwszy raz „spotkałam” Panią w polskim radiu PLUS, gdzie rozmawiała z Panią Anna Popek.
    Ponieważ to ,co Pani opisuje ,to także rzeczywistość mojego pokolenia ( wielu znajomych wyjechało z Polski na stałe w latach 80-tych ),wiec byłam bardzo zainteresowana „meandrami” polskiej emigracji. Wysłuchałam jeszcze audycji z Pani udziałem w jakimś polonijnym radiu z Chicago, a obecnie sięgnęłam po książkę „Czy było warto…”. Czytało się ją lekko i z dużą przyjemnością. Książka jest bardzo osobista, ale przekazuje również bogaty w szczegóły obraz dziejów, jakie były udziałem tysięcy młodych ludzi, którzy stąd wyjechali. Pomaga zrozumieć , jakimi względami kierowali się przy swoich decyzjach i przez co mogli przechodzić , kiedy dotarli już do swojej „Ziemi Obiecanej”.
    Mam jednak małą uwagę do jednego z faktów, które pani opisała.
    Mianowicie „Golgota” Jana Styki, która prezentowana jest w Glandale Forest Lawn Memorial Park nie jest wystawiana w rotundzie , ale w specjalnie wybudowanym do tego celu budynku i ogląda się go jak na ekranie ogromnego kina (obraz ma wymiary 60×15 m) w pokazie audiowizualnym.

    Serdecznie pozdrawiam.
    Życzę dalszego miłego pisania.

  25. Ela pisze:

    Witam Pania serdecznie,
    Jestem w polowie „Czy warto bylo” Wlasnie otrzymaliscie klucze do mieszkania tej kolezanki, ktora ma meza Francuza zebyscie mogli spedzic godnie Swieta Bozego Narodzenia.
    Naprawde jestem pod wrazeniem. Moja Mama przeczytala te ksiazke powiedzialabym „jednym tchem”. Wracam z pracy a moja juz prawie 82 letnia Mama ciagle mowi mi co sie u Was zdarzylo nowego. Juz niejednokrotnie bylam poirytowana. Teraz sama rozumie Mame, bo tez jak tylko kogos spotykam mowie o Pani ksiazce. Nie ukrywam, ze niejednokrotnie splakalam sie a szczegolnie ostatnio jak Andrzej do Was dotarl czy jak oglosili stan wojenny. Uwielbian Pani styl pisania. Jest prawdziwy i czyta sie z przyjemnoscia.
    Gratulacje Pani Liliano.

Dodaj komentarz