Hola, hola! Wystarczy tej książkowej przygody – odezwał się z morza myśli głos rozsądku. Czas zmienić kurs. Nadać żaglom inny kierunek. Zawitać do naszej przystani – zająć się domem. W odstawce od paru lat, nie skarżąc się czekał cierpliwie, by mu poświęcić wyobraźnię, czas i troskę. Odnowić go, przywrócić blask, zmienić wystrój z duchem czasu – zrobić w nim remont.
Dom, ten własny kąt jest marzeniem wielu młodych ludzi. Mieszkać samodzielnie, choćby w ciasnym, ale “swoim” mieszkaniu.
Trzydzieści lat temu w Polsce, było ich jak na lekarstwo.
Szczęściarze, którym udało się dostać takowy, traktowali go jak własny. Choć prawnie nim nie był, to chciało się mieć przynajmniej takie odczucie. Z tym przeświadczeniem na własny koszt odnawiało się adeemowskie, zakładowe mieszkania, pokoje, poddasza. Przerabiało się je, malowało i tapetowało, jako że mieszkać chciało się ładnie. A pofantazjować o własnym domu w mieście, można było wówczas za szesnaście złoty w kinie na hollywoodskim filmie.
Tym co nie mieli szczęścia, tak jak my, mówiono: trzeba czekać. Jak długo? Nikt nie wiedział. Czekaliśmy więc z mieszkaniową książeczką z pełnym wkładem i osiemnastoletnim członkostwem w spółdzielni. Wtedy w kolejkach czekało się na wszystko, z nadzieją, że może wkrótce cierpliwość zostanie wynagrodzona. Pocieszałam się tak, pocieszałam, aż niespodziewanie, jednego wiosennego popołudnia zawrzało we mnie oburzenie przeciw otaczającej stagnacji. Miałam dosyć. Czekać dłużej nie chciałam. Zbuntowana postanowiłam wziąć los w swoje ręce, poszukać szczęścia gdzie indziej – zmienić kraj i kontynent.
I?
Okazało się, że na obczyźnie szybko dołączyliśmy do grona szczęściarzy. Najpierw w Paryżu, potem w Ottawie mieliśmy swoje mieszkanie.
Po latach kupiliśmy upragniony dom.
Od trzech dekad żyjemy w Kanadzie, z dala od Polski, z dala od Europy. Adaptacja w innym świecie przebiegała często bezwiednie. Miesiąc po miesiącu, rok po roku, stopniowo zmieniał się nasz stosunek do życia, poczucie piękna, tendencje, smaki. Jak risotto doprawione różnościami, nasza europejska mentalność wymieszała się z amerykańską. Nic dziwnego, że jesteśmy inni, jednak pewne zakorzenione cechy, dają znać, że w dalszym ciągu identyfikujemy się z Europejczykami.
Dla nas Dom to rodzinne gniazdo, w którym mieszkamy od lat, które kochamy, a dla
Kanadyjczyka czy Amerykanina to inwestycja, ma zupełnie inne znaczenie. Rzadko kiedy mieszkają w jednym przez wiele lat, a o tych, którzy mieszkają w nim całe życie, nie słyszałam.
Podczas remontu pytali zaciekawieni, kiedy wystawiamy dom na sprzedaż.
Nie dziwiło mnie to, ale…
Mój dom nie na sprzedaż drodzy przyjaciele
To więcej niż lokal, więcej niż wiele
Własny kąt, gdzie pod dachem jednym
Dzielę przestrzeń wspólną z gronem dość liczebnym
Adres mój się w nim zadomowił od jego nowości
Ileż dumy wprowadzać się do swojego i ileż radości
Wybierać kolory wnętrz jego, rodzaj wykończenia
W nim gust mój zamieszkał z rzeszą mego mienia
Wnieśliśmy weń ciepło domowego ogniska
Zwyczajną serdeczność, co to wszystkim bliska
Wprowadziły się nawyki, ład i porządek
Dobrego samopoczucia właściwy zaczątek
Swojskość co czeka u progu i wypoczynek
Gościna w mym domu ma stały meldunek
Sporo miejsca zajmują rodzinne spotkania
Czas, gdy z przyjaciółmi mam do pogadania
W nim rodzą się pomysły, plany, dążenia
Zachcianki się zdarzają, często do spełnienia
Zaproszony optymizm wszedł po kryjomu
Rozgościł się w murach mego domu
I miłość w nim mieszka, mieszkają marzenia
I spokój i cisza i chwile wytchnienia
I żale tu zajrzą i łezka się wkradnie
I mina marsowa czasami napadnie
Wspomnienia wcisnęły się w kąty na trwałe
Pamiątki w szufladach, osiągnięć medale
Zdjęć multum w albumach na półkach tu drzemie
Sięgnąć po nie wystarczy, gdy się ma życzenie
Muzkę na maksa nastawić tu mogę
Puścić się w tany przez całą podłogę
I śpiewać i krzyczeć, cieszyć do woli
Tu taki nie mieszka co mi nie pozwoli
Wiem, że w swoim domu naprawdę odżyję
Wieczorem, gdy na kanapie się ułożę, kocykiem przykryję
Leniuch mój, też tutaj sypia, jadam z nim śniadanie
Dom mój ciepły kożuch, mam w nim swoje spanie
Tu pościel mam swoją i swoje manele
Garderobę, pachnidła, różne duperele
Tu wanna w łazience zaprasza do siebie
Codziennie się pluszczę, czując się jak w niebie
Tęsknię za nim niezmiernie, w każdej mej podróży
Żaden hotel, choćby najlepszy, tęsknoty nie zburzy
Radość mnie rozpiera, gdy dom dekoruję
To miejsce szczególne, u siebie się czuję
Wtedy myślę: szczęściara ze mnie nie lada
Nie wszystkim się w życiu tak dobrze układa
Jakże mogałabym sprzedać, coś mi tak drogiego
Nie znajdę w takiej cenie drugiego takiego.
Bo dom to nie tylko ściany , bo dom to miejsce gdzie choćby pod jednym obrazem wszyscy są razem. Pozdrawiam serdecznie
Własny dach nad głową to ważna rzecz. Mając go, czujemy się bezpiecznie. Dobrze, ze znalazłaś azyl i bezpieczną przystań, choć szkoda, że tak daleko. Bądź szczęśliwa Lilianko, gdziekolwiek jesteś.
Zapomniałam napisać, że jestem zachwycona treścią wiersza. Lubię takie rymowane, prawdziwe, płynące z serca słowa. Bardzo, bardzo piękna poezja.
Bo dom traktujemy jako DOM, i pozostawiamy w nim serce. To nie sciany i dach:)
Czesto wyrzeczenia i wiecej wyrzeczen powoduja, ze dom jest szczegolny. To nie dom, to tez sentyment:)
Tez tak mam. A do kwietnia calkiem blisko:)
O tak Liliano dom to nasz azyl, własne miejsce, gdzie nikt nie wtyka nosa i zmieniamy go wedle naszych upodobań, ja też jest po małym remoncie,, wprawdzie nie domu ale własnego gniazdka 🙂 jest urokliwie 🙂 pozdrawiam 🙂
Zamknęłam na chwilę oczy Liliana i poczułam ciepło Twojego domu. Pięknie napisane. W swoim wierszu powiedziałaś wszystko,co było do powiedzenia. Nic dodać , nic ująć,sama poezja uczuć. Zawsze będziesz Europejką-Polką,bo tutaj się urodziłaś, wychowywałaś, dorastałaś. Chłonęłaś każdego dnia nasze zwyczaje,sposób myślenia i życia i niezależnie od tego , gdzie zaprowadziło Cie ono , w poszukiwaniu lepszego jutra i szczęścia,Twój dom zawsze i wszędzie będzie taki sam. Ciepły, jak ciepłą osobą jesteś sama Ty. Będziesz zmieniała jego wnętrze,malowała ściany,przestawiała meble lub kupowała nowe,będziesz zmieniała zasłony i wymyślała wiele innych rzeczy ,a i tak bez Ciebie i ludzi bliskich twemu sercu wokół nie będzie on nic znaczył. Jest oczywiście konieczny i bardzo ważny w naszym życiu ,ale jego duszą są żyjący w nim ludzie!!! To najważniejsze miejsce w naszym życiu. Tu ,czujemy się bezpiecznie. Tu uciekamy po męczącym dniu z podwójna radością,szukając schronienia i tu znajdujemy spokój i wytchnienie. Tu mamy czas po prostu pomyśleć, pobyć sobą ,a ponieważ każdy z nas jest innym człowiekiem, każdy dom jest inny,bo każdy aranżuje jego wnętrze tak ,by było mu w nim dobrze !!!-i to jest bardzo fajne. Wystarczy po prostu wejść i dom sam powie wiele o ludziach w nim żyjących. Kocham domy żyjące własnym życiem. Ciepłe pozdrowienia
Treść odzwierciedla bardzo prawdziwie minione już czasy w naszym kraju, choć obecnie posiadanie własnego domu należy wyłącznie do szczęściarzy, którzy albo zaprzedali swą duszę na rzecz istniejących rządów w przeciągu „wolnościowych” lat, dekad, bądź znaleźli się w nich przypadkiem. Przykre dla nas jest to, że tracimy takich nam bliskich Rodaków, a jest to w szczególności kwiat młodzieży zdolnych i wykształconch, jest teraz ich coraz więcej na obczyźnie.
Życzymy więc Pani rozwijania dalszej twórczości, bo talent jest, aby była nadzieją dla nas pozostających w kraju, a wspomnieniem dobra poza granicami.
zgadzam się ze wszystkim co napisałaś 🙂 dom to tworzą ludzie i nie jest on na sprzedaż! bardzo dobra twórczość 🙂 pozdrawiam!