W Kanadzie wpadłam w wir północnoamerykańskiego życia i tak gonię i gonię.
Na początku bardzo mi się to podobało. Nie zauważałam, że pędzę. Wytyczony cel rajcował, nadawał tempo. I tak mijał dzień za dniem. Mijały lata. Po paru się ocknęłam, kiedy do ucha wpadło mi angielskie powiedzenie: „stop! and smell the roses”. Zatrzymałam się, cofnęłam myślami do szczecińskich czasów przypominając ówczesne pragnienia. Po chwili uświadomiłam sobie, że już je zrealizowałam. Wówczas zaczęłam się zastanawiać, co jest naprawdę ważne i zwolniłam. Zmieniłam priorytety: zapragnęłam więcej miłości i słońca. A pod wpływem słońca zakiełkowały nowe marzenia. To one mnie znowu popędziły.
Przez następne lata goniłam te marzenia, sięgałam po lśniącą gwiazdę, tę moją. TĘ, która dla mnie świeciła.
Już ją prawie mam, jest tuż, tuż, tuż. Mam wrażenie, że ją chwytam.
Z tym uczuciem przyszła potrzeba, by zwolnić i rozkoszować się każdą chwilą. Przestać się spieszyć.
Ale nie pamiętam już jak to się robi. To sztuka wymagająca nauki. Na nowo muszę nauczyć się żyć.
Sięgnęłam do książek. W ręce wpadł mi wiersz Danuty Wawiłow:
Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj!
Szybko, szybko, stygnie kawa!
Szybko, zęby myj i ręce!
Szybko, światło gaś w łazience!
Szybko, tata na nas czeka!
Szybko, tramwaj nam ucieka!
Szybko, szybko, bez hałasu!
Szybko, szybko, nie ma czasu!
……
Zmęczyłam się, poczułam przyśpieszony puls. Ze zdziwienia na jakie słowa trafiłam, podniosłam brwi, wybałuszyłam oczy, ale wzrok popędził dalej.
Na nic nigdy nie ma czasu?
w tym momencie uśmiech przylepił mi się do twarzy, bo…
… ja chciałabym przez kałuże
iść godzinę albo dłużej,
trzy godziny lizać lody,
gapić się na samochody
i na deszcz, co leci z góry,
i na żaby, i na chmury,
cały dzień się w wannie chlapać
i motyle żółte łapać
albo z błota lepić kule
i nie spieszyć się w ogóle…
Chciałabym wszystko robić wolno,
ale mi nie wolno.
A właśnie, że wolno! – krzyknęłam i odłożyłam książkę.
Dobry wpis Pani Lileczko, dobry wpis…
Pioseneczka teź niczego sobie.
Że też „dog’s blood” życie dookoła jest inne…
I bardzo dobrze. Wolno i już. To Ty jesteś panią swojego czasu i siebie. Szanuj swój czas, nie popędzaj, nie ścigaj się sama z sobą, bo to i tak na nic się zda. Ja już dawno powiedziałam stop! Teraz mam czas na wszystko to, czego mi nie było wolno.
Świetny wierszyk. Pozwolisz go skopiować i wkleić na moim blogu?
Pozdrawiam Lili.
Poczatek wiersza = Patka
Koniec wiersza = Patki dziewczynki
No, ale co zrobic?
Tata naprawde czeka, i nie ma czasu…
Mam nadzieje ze mamunia ma racje – ze to tylko taki okres w zyciu 🙂
xoxo
Pacita
Hej, mnie sie tez udzielilo tempo, ale kiedy machina mnie wyplula to i ja powiedzialam: Stop!
Ciekawa jestem twojej ksiazki – doloze wszelkich staran, by otrzymac od Autorki nawet dedykacje 🙂 , albo wziac udzial w spotkaniu autorskim. Moze NY? Uzbrajam sie w cierpliwosc.
Niech wydawca sie pospieszy! :):)
Życie nas nie rozpieszcza, kto powiedział, że będzie usłane tylko różami? Wpisuje też swoje prawa i scenariusze, wpadają tzw. „niechciajki”, cóż musimy doświadczać wszystkiego. A że czas pędzi, to i my musimy. A może nie? Może nam się tylko tak wydaje? Bo z tej galopki tylko jeden wielki chaos robimy. Aż w końcu przystanąć musimy, czy nam się to podoba czy nie. To wszystko bardzo skomplikowane. Właśnie mi tyka zegar za plecami i czuję jak szybko przesuwają się wskazówki i choć to niedziela, to nie wiem, czy wszystko ogarnę co zaplanowane na dziś, co dopiero w dzień powszedni. Pozdrawiam Cię serdecznie, Lilianko i pomimo wszystko… spokojnej, pogodnej, radosnej niedzieli Ci życzę….:)