Pamiętacie te miesiące,
tuż przed nadejściem 2000 roku?
Straszono kataklizmami, awariami elektrowni i systemów komputerowych. Grożono światowym załamaniem się infrastruktury transportu, systemów zaopatrzenia sklepów w żywność.
W krajach rozwiniętych z trudem powstrzymywano panikę, z lękiem wyczekiwano nadejścia nowego roku. Rządy przestrzegane przed mogącymi nastąpić konsekwencjami wydawały miliardy pieniędzy na korekty oprogramowań systemów informatycznych daty 01-01-00, początku nowego tysiąclecia.
Nadeszło. Rok 2000 rozpoczął się bez komplikacji. Komputery nadal funkcjonowały, samoloty latały tak, jak wcześniej, a w sklepach do dzisiaj nie brakuje świeżych jabłek, bananów i pomarańczy. Życie toczy się dalej, tylko, że znowu ci, co mają w tym interes wprowadzają zamęt w naszych głowach, by żerować na ludzkiej bojaźni. W dodatku mieszają do tego Majów.
Oburza mnie, kiedy ich kulturę i starożytną wiedzę, interpretując przewrotnie, używa się do manipulacji ludzkich umysłów.
Tym, którzy nie śpią spokojnie obawiając się końca świata w nadchodzącym roku chcę powiedzieć: zrelaksuj się! Koniec świata jest wciąż daleko.
By pozbyć się obaw, wystarczy poznać kalendarz Nahuatl.
Ikona Meksyku, kalendarz Majów jest widoczny w tym kraju na każdym kroku. Podziwiam go od lat w holach wytwornych hoteli, w centrach handlowych, teatrach, galeriach sztuki także na bazarach. Każdy jest dla mnie artystycznym dziełem. Misternie malowany albo rzeźbiony w kamieniu czy drewnie lub w skórze. W nim jest zakodowana cała wiedza wszechświata – dowiadywałam się od meksykańskich przyjaciół.
Kalendarz Majów nie jest horoskopem, nie jest zwiastunem dobrych lub złych dni, nie sugeruje omijania problemów, raczej ich rozwiązywanie. Nauka płynąca z niego nie ma określonych szablonów rozumowania, pomaga w poszerzeniu horyzontów. Uświadamia, że nasze życie jest pod naszą własną kontrolą. Jeżeli chcemy zmienić nasze życie, możemy.
Kalendarz Majów kończy się na roku 2012, co znaczy, że tego właśnie roku ma nastąpić koniec. Ale nie koniec istnienia w sensie końca cywilizacji, tak jak nas straszą, tylko koniec świata owładniętego rządzą i wyzyskiem, świata skorumpowanego. Koniec tej ery.
Uf, odetchniemy z ulgą. Najwyższa pora, powiemy zgodnie, bowiem gorzej być nie może.
Dwudziestego pierwszego grudnia 2012 roku zamkną się wszystkie ważne cykle uwzględnione w wyliczeniach kalendarza Majów i rozpocznie się kolejny etap – nowa era. W końcu nadejdą lepsze czasy. Będziemy świadkami przełomów we wszystkich dziedzinach życia. Być może dojdzie do silnego oporu, przede wszystkim ze strony władzy reprezentantów świata.
To jak w naturze, gdy ciepły prąd z zimnym zderzą się, przyjdą burze. Jeszcze spadnie niejedna ulewa, zawieje nieraz, niejeden piorun wznieci niepokój. Zło będzie walczyło z dobrem. Pojawią się zaburzenia w osobistych sferach życia, ale dzięki nim dokona się przebudzenie. Niemożliwe będzie, by ktokolwiek za pomocą wyrachowanych kombinacji zdobył uznanie u innych lub próbował dominować większością. Skończy się preparowanie faktów w celu zastraszania i wpływania na poglądy i zachowania. Wielka przemiana umożliwi nam wznieść się na wyższy poziom świadomości. To, co nam plątało życie, zostanie rozsupłane.
Już nie mogę się doczekać! Będzie jak w bajce! Dobro zwycięży, zło zostanie ukarane.
I teraz niech się martwią ci nikczemnicy, co mają interes w tym, by nas gnębić.
Wszystkim zatroskanym życzę, by z ostatnią kartką kalendarza zerwali ze złym nastrojem. Porzućmy dręczące myśli. Powitajmy Nowy Rok z optymizmem i wiarą. Niech mija bez stresu, od sukcesu do sukcesu, niech nas uzdrowi, w nasze życie wniesie radość i miłość.
Tego wszystkim Wam życzę.
Oj, niepoprawna optymistko! Niby dlaczego świat miałby się raptem tak drastycznie zmieniać w (czy też po) 2012?! Mało to było już różnych „2012” po drodze…?
Do majchers:
Dlaczego „niepoprawna” optymistko?Dla mnie optymisci generalnie sa poprawni a nie Ci ktorzy sie buzuja sensacjami,tragediami i zlowieszczymi przepowiedniami.Tych jest znaczna wiekszosc.Rozsiewanie zlej energii i dolowanie spoleczenstwa NIGDY nie przynosi nic dobrego. To optymizm i zacheta jest budujaca i daje natchnienie,prowadzi do rozwoju,przyczynia sie nawet do uleczania organizmow !Pomnazajmy wiec optymistow ! Oby ich bylo coraz wiecej ,mam nadzieje ,ze moze i Ty majchers do nas dolaczysz? czego zycze wszystkim….OPTYMISCI CALEGO SWIATA -LACZCIE SIE 🙂
Ależ gdzież ja o dołowaniu i pesymizmie Gosik?! Przeleciałaś w drugą stronę kuchana. Ja tylko o tym, że życie ma swoje tory i koleje – chcesz, czy nie (więc niby dlaczego miałby się zmienić w/od 2012). A Ty tu od razu sensacji jakichś się doszukujesz…
😉
P.S. Tak, tak, dobra energia jest ważna. Jestem w klubie.
Lili, jako optymistka wierzę w To co napisałaś. Nigdy nie martwię się na zapas i nie mam zamiaru.
Kochana, niech Nowy Rok przywita Cię uśmiechem, a Ty odwzajemnij sie tym samym. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, a w Sylwestra zabawy do utraty tchu. Buziaki Lili
Świat może zmieni się, ale natura ludzka nigdy. Majowie nie przewidzieli dzisiejszych czasów , bo chociaż mądry to naród wszystkiego wiedzieć nie może. Co jakiś czas jacyś „wymandrzalscy ” straszą nas końcem świata. Przed rokiem tysięcznym też miał przestać istnieć , ale tak na wszelki wypadek „cieszmy się , bo kto wie czy ten świat potrwa jeszcze trzy tygodnie”. Vale!
Lilianko, niech Ci szczęście sprzyja w Nowym Roku, wiele dobrego i powodzenia we wszystkim, a ten cudowny optymizm niech Cię nigdy nie opuszcza. Ściskam mocno, mocno…****
Dziękuję Liliano, i ja Tobie również życzę, aby ten rok był jak najpomyślniejszy. Dopisywało zdrowie, szczęście i radość. Pozdrawiam noworocznie:)*
Dzięki za dobre proroctwa. Wolę takie, bez względu na ich prawdziwość.
Górą optymiści.
A i tak szczęście i pomyślność zależą od nas samych.
Danusia
No właśnie.
Lilianno z tym właśnie optymizmem i uśmiechem idź przez życie.
Będzie jak w bajce…
Nie zmieniaj się!
Już w 2012.
Wszystkim Wam dziękuję za życzenia, które sprawiły mi wiele uciechy i za to, że jesteście przy mnie. Wierzę, że ten rok będzie dobry, będzie nam sprzyjał. Dbajcie o siebie, miejcie w świadomości to, co napisłam w ostatnim wpisie:
nasze życie jest pod naszą własną kontrolą. Jeżeli chcemy zmienić nasze przeznaczenie – możemy.
Właśnie to robię, lecę do Cancun. Z Meksyku słać będę uśmiechy i kolejne wiadomości.
Przeznaczenia nie można zmienić. Ono nie zależy od nas. Jedno co możemy, to bawić się klockami po drodze. Jakimi? – to właśnie zależy od nas. Jedne z Twoich nazywają się „Cancun”.
🙂
Już tyle razy zapowiadano koniec świata, że nie robi to na mnie wrażenia. Tobie i Twojej Rodzinie w Nowym Roku życzę dużo radości , szczęścia i dobrego zdrowia oraz wielu ciekawych przygód w szerokim świecie.
NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA NOWOROCZNE PRZESYŁAM OD SERCA.Jagoda
Poruszyłaś temat,który interesuje nieomal każdego człowieka.Przeczytałam z zapartym tchem i nie ukrywam swojego strachu..Tak wiele przerażających rzeczy dzieje się wokół nas.
Ludzkie proroctwa nigdy nie są wiarogodne.
Ale Boże przepowiednie zawsze sprawdzały się w 100%.
Koniec świata zapowiadany przez Majów nigdy nie nadejdzie, bo zapowiadają zniszczenie Ziemi. Biblia zapowiada zniszczenie „tych, którzy rujnują Ziemię” (Objawienie 11:18), a nie o zniszczeniu planety i mówi, że „o dniu tym i godzinie nie wie nikt, ani aniołowie, tylko sam Ojciec” (Ewangelia Mateusza 24:36). Tak więc Bóg zniszczy zło i zaprowadzi na Ziemi porządek. Mówi o tym Psalm 37, Księga Izajasza 65:21-25,11:3-9, Objawienie 21:3,4… a także wiele innych wersetów.
@eremi – to oczywiście zakładając, że za tymi objawieniami stoi Bóg.
Jakby to było fajnie, gdybyśmy byli tego pewni, nie? Z drugiej strony jednak – chyba byłoby nudno? No, bo wszyscyśmy by byli dobrzy, poprawni, szlachetni… No zupełnie bez skazy, cacy-cacy… ideały… 🙂
Tak bardzo chciałabym pojechać do Ameryki. Zazdroszczę Ci. Wiele lat interesowałam się kulturami wszelkich Indian, zwłaszcza tych z Ameryki Pn. A Aztekowie, Inkowie i Majowie nadal są dla mnie źródłem zainteresowania. Kocham tajemnice!
Eremi, jak bardzo chcesz to jednego pewnego dnia tutaj się zjawisz.
Tak jak ty kocham tajemnice, zwłaszcza, kiedy są rozsupływane.
Wiele nas uczą, napawają inspiracją. Dzęki nim świat nabiera barwnieszych kolorów.
i am looking forward to those very things as a resolutions. keep your fingers crossed for me. by taking it easy, i hope to accomplish more, live more and love more. buziaki!
like mother like daughter 🙂
Pacita, już mnie bolą ręce od trzymania kciuków,
wierzę że my… will accomplish more, live more and love more
zobaczysz
tqm
Dziękuję za przepiekny wpis na moim blożku.Wpadłam z rewizytką i poczytałam że końca nie będzie….!Nie będzie????To wspaniale-wierzę w to co napisalaś i będę dalej malowała swoje kolorowe rysuneczki nie zaprzątając umyslu czarnym myśleniem…Uwielbiam ludzi pozytywnie zakręconych.Zbieraj takie informacje i pisz…pisz….bo robisz to tak cudnie.Pozdrowionka zostawiam Krystyna ktora mieszka w małej wioseczce kolo Szczecina…Ha…ha…
Co niektorzy to juz maja bilety do Afryki, by sie uchronic przed koncem swiata…ha ha ha
Na naiwnosci ludzkiej pazerni zbijaja kokosy….
Tak jak piszesz Lilianko wazne jest optymistyczne spojrzenie na zycie.Kazdy z nas jest kowalem swego losu.Jedni potrzebuja zbawicieli a inni ida przez zycie z radoscia pokonujac samodzielnie przeszkody.Tak wiec byc moze dla niektorych ten rok okaze sie koncem swiata, a dla niektorych poczatkiem czegos nowego, a jeszcze inni nie zauwaza zadnych zmian…
Pozdrawiam cieplutko:))
Gdziekolwiek jestem cieszę się i dziękuję wszystkim przyjaznym blogerom, że mnie odwiedzacie.
Pozdrawiam z przepięknego Madrytu. Uwierzcie mi na słowo, tu jest „życie jak w Madrycie”, serce bije z radością. Ciepełka jednak mi brakuje. Jutro lecę do Cancun i z tropiku będę Wam posyłać moc serdeczności.