Nie było po drodze

Chicago – szybuję w myślach do młodych lat i główkuję, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z tym słowem?
Czyż to możliwe, że mogłam je najpierw widzieć, wówczas nieświadoma tego, a skojarzyć lata później, gdy usłyszałam jego brzmienie – Szikago?
Hmm, trochę to niedorzeczne, ale bardzo prawdopodobne.

W dzieciństwie, zanim jeszcze posiadłam sztukę czytania, przeglądałam, czasami z siostrą, kolorowe, wydawane na lśniącym papierze czasopismo. Kusiło swym wyglądem. Wtedy nie umiałam przeczytać jego nazwy „AMERYKA”, ale wiedziałam, że to ojciec przynosił je do domu. Czytał od deski do deski. Pamiętam, już jako nastolatka, jak bardzo pasjonowała go Ameryka. Często o niej mówił i zachwalał. Zawsze chciał ją zobaczyć na własne oczy. Udało mu się w 1972 roku, gdy popłynął w rejs do Nowego Jorku. Po powrocie długo opowiadał z takim entuzjazmem, że zaszczepił we mnie chęć jej poznania.

Dziesięć lat później, jako emigrantka wylądowałam na północnoamerykańskim kontynencie w Kanadzie, by tu zamieszkać, a w sąsiedztwie za rzeką…. Ameryka! Z Kanady można było do niej wjechać na słowo honoru, wystarczył uśmiech. Otwarta zapraszała i intrygowała. Nie mogłam się doczekać, kiedy tam pojadę. Wreszcie przyszła pierwsza wyprawa przez Nowy Jork, Waszyngton, Myrtle Beach na Florydę. Zwiedziłam Daytonę Beach, Saint Petersburg, Tampę, Miami. W następnych podróżach San Francisco, Los Angeles, Vegas, później Boston, Filadelfię, Atlantic City. A „Szikago” – centrum polskości w Ameryce nigdy nie było po drodze. Postawiłam stopę na lotnisku, przelotem, dawno temu. Brakowało czasu lub chęci, żeby tam pojechać. O Chicago zapomniałam.

Życie poszło dalej, zmieniały się cele i dążenia. Aż napisałam książkę, i dzięki niej przypomniało o sobie Chicago. Zaprosiło. Niedawno powędrowałam tam wirtualnie na falach polskiego radia. A tydzień później słowem pisanym – do księgarń trafiła moja książka. Moja dusza i moje myśli stoją na półce w Chicago.
Teraz jeszcze ciałem chciałabym tam być. Kto wie, może w końcu odwiedzę Jackowo.

Informacje o Liliana Arkuszewska

Autorka powieści "Czy było warto?"
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

13 odpowiedzi na „Nie było po drodze

  1. Lotka pisze:

    Tak się cieszę, ze jesteś szczęśliwa. W Chicago jest tyle Polonii, na pewno zainteresują się o czym piszesz. Dla książki ważną rzeczą jest, aby dowiedzieli się o niej ludzie. Szkoda, ze w Miejskiej Bibliotece w Szczecinie nie zorganizowałaś spotkania.
    Pozdrawiam najserdeczniej.

  2. Azalia pisze:

    Coś mi się wydaje, że dotrzesz do Chicago, czego Ci życzę. Pozdrawiam i cieszę się, że Maskakropka2 będzie na spotkaniu w Zamku. Ona mi wszystko opisze. Halinka prowadzi pub piwny, może tam wpadniesz na dobre piwko.

  3. andante spianato pisze:

    W roku 2001 spedziąłm miesiąc w Chicago. Pozostało sporo wrażeń i niezły metlik w głowie. Pozdrawiam serdecznie

  4. merlin pisze:

    Już czytam, właśnie byłam z Tobą w dżungli amazońskiej i myslę, że dotrzesz do Chicago zanim o tym pomyslisz:) powodzenia w kraju :)))

  5. andante spianato pisze:

    Mój nowy adres
    http://babciaeuropejka1.blogspot.com/
    Pozdrawiam i zapraszam

  6. "Mucha" pisze:

    Skoro udało Ci się dotrzeć z Polski lat 80 do Ottawy, więc nie będzie problemu dotrzeć z Ottawy do Chicago. Życzę szczęśliwej podróży i powodzenia!

  7. aneta pisze:

    Liliana ,teraz nie marzenia ,a czyny się liczą. Twardo stąpaj po ziemi. Promocja książki,to promocja. Kolejny etap w życiu autora. Wielu ma to już za sobą i dla nich ,to nie nowość.Ty idziesz tą dróżką po raz pierwszy.Może wydaje Ci się ona niełatwa , ale jestem pewna, że zaprowadzi Cię tam ,dokąd zmierzasz i to nie po raz ostatni………..Trzymam mocno kciuki i życzę powodzenia.!!! .,dasz radę……..i proszę , zacznij potem znowu marzyć.

  8. Łukasz T. pisze:

    Aaaa czyżbyś znowu miała Liliano chrapkę na spełnianie marzeń?
    Wszak „chcieć znaczy móc”
    …a zatem?

    😉
    PS: czekam na zdjęcie z Jackowa!

  9. http://moja-ameryka.blogspot.com/ pisze:

    Liliana, to nie jest tak, ze nie zagladam. Zagladam, czytam, jestem. Mam wrazenie tez, ze musze po prostu po ksiazke sie wybrac do Ciebie. Kiedys powiedzialam, ze chce z autografem. I samej ksiazkie nie mam do tej pory. Wstyd sie przyznac, nie czytalam. Zamowilam z Kanady. Wyszla, nie doszla. Idzie z Polski i tez chyba jakas kosmiczna droga. Nie moge sie doczekac, kiedy zakupie.
    Namawiam Cie na ebooka:) dostepnego najlepiej na Amazonie:)

  10. eremi pisze:

    Bogate życie prowadzisz. Nie tęsknisz za Polską?

  11. Za Polską nie tęsknię, Polską się nacieszyłam. Właśnie wróciłam po mesięcznym pobycie w Kraju.

    • http://moja-ameryka.blogspot.com/ pisze:

      Hey, zawsze milutko widziec Ciebie u mnie:)
      Ksiazke zamowilam w Merlinie z wysylka do USA i ciagle czekam, wiec teraz zamowilam ja z przystankiem w moim polskim domu:)
      Wiem, ze jestes promocyjnie zabiegana. Rozumiem. I stokrotnie ciesze sie z kazdego zastukania do mnie.
      Dzieki i dam znac, jak idzie lektura:)
      Jestem pewna, ze bedzie super!
      Pozdrawiam ciagle polnocnie.

Odpowiedz na http://moja-ameryka.blogspot.com/ Anuluj pisanie odpowiedzi

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s