Anioł w klatce

Minął rok 2012, który zapisał się w moim życiorysie jako wyjątkowy. Od momentu, kiedy rozpoczął się, niósł ze sobą emocje. Wzbierały z każdym dniem. Czekając wydania mojej książki rozmyślałam: jak będzie wyglądała? Czy znajdzie czytelników? Jak ją odbiorą?…

Ponownie wybierałam się w eskapadę do nieznanego mi świata. Kusił mnie – jak każdego debiutanta – nieznany świat autorów. Być jednym z nich musi być przyjemnym uczuciem, ale czy dam radę sprostać kolejnym wyzwaniom – promocje, były dla mnie czymś obcym, czy sobie z tym wszystkim poradzę? Nieustające pytania nękały moje myśli, towarzyszące im drżenie często spędzało sen z powiek. Karmiłam się wtedy optymizmem, odganiałam lęki i stale wierzyłam w opatrzność, prosząc ją przede wszystkim o to, by na swojej nowej drodze spotkać ludzi dobrej woli.
Pojawiali się, jeden po drugim, prowadząc mnie podczas tej zawiłej podróży. Pełna wdzięczności nazwałam ich Aniołami.

Ottawa under snow Z początkiem stycznia zostawiałam pokrytą śniegiem mroźną Ottawę; samolot już piął się do nieba, leciałam do Cancun. Z radości zanuciłam piosenkę ABBY „I believe in Angels”. Siedzący obok mnie Andrzej przerwał czytanie i spojrzał na mnie spod srebrnych brwi wyraźnie zdziwiony.
– Na prawdę wierzysz w anioły?
– Oczywiście, że wierzę. W ciągu paru miesięcy poznałam ich wielu. Żyją między nami.
– Faktycznie masz ostatnio szczęście do ludzi. Hmm, niebywałe!
– Co?
– Inni też w nie wierzą. Przeczytaj! – uśmiechał się pod nosem, podając mi otwarty magazyn.
Zaintrygowana skupiłam wzrok na artykule:

„Każdy potrzebuje swojego Anioła”  (przetłumaczyłam z angielskiego)
Przed laty, będąc na wakacjach w Danii znalazłam amulet z aniołem. Na odwrocie miał wygrawerowaną datę i imię. Rozpytywałam wkoło, ale nikt nie upomniał się o zgubę, więc go sobie zatrzymałam. Zawiesiłam na szyi i nosiłam go każdego dnia. Nie rozstawałam się z nim nawet na moment, wierząc, że ten właśnie anioł przynosi szczęście, czuwa nade mną.
Angel Ileś lat później w Monachium poznałam przygodnie Anglika. Gawędziliśmy, ale jego wzrok przykuwał wiszący na mojej szyi amulet. Przyglądał się mu z niezwykłym zainteresowaniem. Tuż przed rozstaniem zamyślił się przez chwilę, po czym wyznał, że jego nieżyjąca już żona miała dokładnie taki sam. Na odchodne wręczył mi wizytówkę. Schowałam ją do torebki. Przyjrzałam się jej później. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy przeczytałam, że ów mężczyzna nie tylko mieszkał w Danii, ale jego imię było takie samo jak to, wygrawerowane na amulecie. Wówczas uświadomiłam sobie, że mój anioł to ten sam, który on podarował swojej żonie w dniu ich ślubu. Zamarłam. Ale po chwili, ocknęłam się. Bez zastanowienia wysłałam go właścicielowi.

Nie miałam już „opiekuna”, do którego tak bardzo się przyzwyczaiłam, nie miałam anioła stróża, który z każdym dniem ochraniał mnie przed złem, dawał komfort, z jakim bezpiecznie podążałam krętym szlakiem życia.

Minęło kilka tygodni, gdy otrzymałam od Anglika wiadomość, że przyjeżdża do Monachium na okres Bożego Narodzenia. Zjawił się nie tylko z wisiorkiem, ale i z oświadczynami!
Mimo sprzeciwu rodziców i dwudziestoletniego wówczas syna, wyszłam za mąż za Anglika podczas skromnej ceremonii w Danii. Anioł w dalszym ciągu czuwał nad nami. Trzymał nas razem, wskrzeszał miłość przez 29 szczęśliwych lat.

Zamknęłam magazyn. Andrzej patrzył na mnie pytająco, a ja czułam jak mi rosną skrzydła.
– I?
Cmoknęłam go w policzek.
– Jestem pod wrażeniem wiary w Anioła Stróża i… utwierdzam się coraz bardziej w przekonaniu, że każdy z nas ma w sobie Anioła Dobroci, tyle, że zamkniętego w klatce. Świadomie, czy z bojaźni, wielu z nas nie chce lub nie potrafi go uwolnić.
Na szczęście są tacy, którzy potrafią.
Dzięki nim łatwiej pokonywać przeciwności, wierzyć w siebie i z ufnością iść przez życie.

Informacje o Liliana Arkuszewska

Autorka powieści "Czy było warto?"
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

17 odpowiedzi na „Anioł w klatce

  1. Ania Makowiecka pisze:

    Lilu, dzięki za miły początek dnia….Czasami zamykam mojego anioła w klatce lęku i niepokoju… taki dzień, jak wczorajszy – cudna tura w zimowej scenerii – pozwala do uwolnić.

  2. Lotka pisze:

    Każdy z nas ma swojego Anioła, który towarzyszy każdego dnia w naszych zmaganiach z życiem. W Anioła trzeba wierzyć i trzeba go w sercu pielęgnować, wtedy on działa i pomaga nam w trudnych chwilach. Życzę Ci, a y Anioł Twój spełniał wszystkie twoje marzenia. Pozdrawiam serdecznie.,

  3. majchers pisze:

    Może to i prawda, ale mój anioł chyba śpi cały czas, skubany… 🙂
    …a może i nie… 🙂 🙂 🙂

  4. andante spianato pisze:

    W moim domu mam wiele aniołów. Wierze , że czuwają nade mną . Ostatni przybył piękny zielony noworoczny anioł nadziei. Bardzo serdecznie pozdrawiam. Vale!

  5. aneta pisze:

    Ja też wierzę w Anioły.
    Moje przybierają różną postać.
    Raz, jest to zupełnie nieoczekiwany ,ciepły uśmiech drugiego człowieka , który napawa optymizmem i ogrzewa serce.
    Innym razem ,to wyciągnięta do mnie nieoczekiwanie ,pomocna dłoń,która podnosi.
    Innym z kolei razem ,to nadzieja ,która budzi z odrętwienia i nie pozwala zgasnąć ,kiedy życie przybiera barwy ciemności.
    Czasem ,to niezrozumiałe ,nieziemskie przeczucie, żeby czegoś nie robić i jeszcze wiele innych,ale ja- szukam moich Aniołów.
    I myślę ,że nie każdy człowiek ma w sobie anioła uwięzionego w klatce ,którego można uwolnić.
    Jest wielu złych ludzi wokół nas i lepiej ich nie spotykać.
    Pozdrowienia Liliana

  6. merlin pisze:

    Tak naprawdę niegdy nie zastanawiałam sie czy opiekuje się mna jakiś Anioł, życzę Ci aby Twój nigdy Cie nie opuszczał 🙂

  7. Violetta pisze:

    Ja nie wierze w te pozaziemskie Anioly czy Diably. Te sa wsrod ludzi,, wokol nas i sprawiaja ze lepiej nam sie zyje. Z Diablami jest gorzej, bo z pobutek zazdrosci, zlosci i nienawisci niesmiadomie czy swiadomie wierza ze maja wplyw destrukcyjny na odpowiednia osobe. Najlepiej nie myslec o tym i w ten sposob ich poczynania odwracaja sie a ze nie przynosza oczekiwanego dla nich skutku, to juz ich strata..Wszysto jest sprawa przypadku, bo aniol raz okazac sie moze aniolkiem a diablem w koncu, mam nadzieje ze ten ostatni przetrze oczy…..czego wszytkim zecze .Sami sobie imaginujemy te dobre i zle postacie., w danej chwili. Omylka jest rzadkoscia, ale sie zdarza. tak czy inaczej, Aniele struzu moj ty zawsze przy mnie stoj, rano wieczor we dnie w nocy, badz mi zawsze przy pomocy, szczerz mnie od wszystkiego zlego i zaprowadz itd…..zywota wiecznego, to pierwszy krok w wiare siebie…….

  8. azalia pisze:

    Lili, Ty sama jesteś aniołem. Kiedy patrzę na Twoją fotkę, to czuję dziwne ciepło, tak jakby nagle zaświeciło słońce. Wzruszająca historia, jak z bajki. Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwania w swoich zamierzeniach.

  9. T. pisze:

    Muszę przyznać, że mój anioł ma bardzo dużo roboty. Zawsze wymyślę sobie coś nieszablonowego, szalonego i na granicy ryzyka. A on zawsze tak nagina rzeczywistość, że co by się nie stało, i której drogi bym nie wybrał, to zawsze spadnę na cztery łapy.
    Anioły istnieją, tylko część z nas woli nie myśleć takimi kategoriami…
    Bardzo fajny tekst Lilu 😉

    Serdecznie pozdrawiam
    T.

  10. "Mucha" pisze:

    W jakże oryginalny, niecodzienny sposób powiedziałaś „dziękuję!”.
    Anioły doceniły Twoje wysiłki, Twoją ksiązkę, doceniły Ciebie i uznały, że warto Cię wspierać – tym bardziej, że jesteś jednym z nich 🙂

  11. krystynkabaj pisze:

    Ja też mam Swojego…tzn.Naszego,domowego Anioła …Namalowalam Go sobie i codziennie spoglada ze ściany uśmiechniety i mówi-dzisiejszy dzięń ma być radosny..pamiętaj! Mimo że jak to w życiu bywa różnie gdy spoglądam na niego,jest mi lepiej…Pozdrawiam serdecznie ,Krystyna

  12. „Anioly sa takie ciche”…Uwielbiam anioly i w miare mozliwosci sama jestem jednym z nich. Teraz troszke Nowy Jork oblodzil moje skrzydla, ale juz niedlugo wracam na Floryde i tam je zas rozwine!
    Pozdrawiam Cie Lilka inny Aniele.
    Niech niskolatajace anioly dobroci beda i z Toba:)

  13. Lotka pisze:

    Bloga na Onecie mam tylko do zamieszczania obrazków. Zapraszam na blogspota. Pozdrawiam serdecznie.

  14. krystynkabaj pisze:

    Wpadłam z pozdrowieniami serdecznymi.U mnie śniegu nie ma,jest cieplutko i na spacerki chodzimy zachęcając słoneczko aby uśmiechało się do nas a nie chowało za chmurki.Ptaszki dokarmiane na balkonie śpiewają pięknie i jakoś ta zima zleci…

  15. michał pisze:

    Bardzo się cieszę, że tu trafiłem.

  16. Cela pisze:

    Kiedys, gdy bylo mi bardzo zle, napisalam fraszke: kazdy ma swojego aniola stroza, tylko moj ciagle na urlopie. Widocznie spodobalo mu sie moje poczucie humoru, bo powrocil.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s