Ta powieść pozwoli tysiącom się z nią utożsamić. Tym, którzy tak jak ja wybrali się na emigrację, też zapytać „czy było warto?”, a tym którzy zostali w kraju, rozważyć na nowo „może trzeba było?” Odnajdą w niej siebie jedni i drudzy. Wszystkich, którzy zechcą przygodę tę ze mną przeżyć, zapraszam.
Fragmenty rozdziałów:
Nie pojadę
Elektra oznacza Kanadę
Oto odpowiedź
Kopalnia złota
Na dobre i na złe
Czytając fragmenty Twojej książki przeszły mnie dreszcze, powróciły wspomnienia, ożyły emocje. Namawiałem wielu moich przyjaciół do napisania książki – to najlepszy ślad, który każdy człowiek może po sobie pozostawić. Liczyłem na Sławka, który czytał „zawsze i wszędzie” i przeżył już wiele takich chwil, które warto utrwalić. Może teraz zmieni zdanie? Może mu trochę pomożesz i następną książkę napiszecie razem?:))) Gratuluję Ci pomysłu, wytrwałości i Talentu. Czekam z niecierpliwością na całość. I już teraz mogę Cię zapewnić, że „WARTO BYŁO” doprowadzić ten projekt do końca. Jestem pewien, że będą następne….
Na pewno będą następne. Wierzę, że „Czy było warto…?” przywoła wspomnienia u niejednego, a emocje będą kipiały.
Motylki w brzuchu poczulam czytajac jak sie domyslam samiutki poczatek Twojej ksiazki, nie tylko dlatego ze „uczestniczylam” w sporach „Peru”, ale znalazlam sie nagle w innym swiecie, dlaczego to pewnie Ty ladnie to wszystko opisalas(czekam na dalszy ciag).
Teraz, krytykiem literackim nie jestem. Czesto jednak sledze debaty i promocje nowo wydanych ksiazek.
Siedzi sobie takich trzech panow, oczytanych do granic nieprzyzwoitosci wypowiadajacych sie o dziele. Czasami noz sie w kieszeni otwiera sluchajac, jak bezwzglednym mozna byc. Czasami krytyki sa przychylne, ale rzadko i szczerze mowiac, takiej ksiazki nawet nie chce sie specjalnie kupic. Do czego zmierzam, do tego ze nawet jesli bedziesz miala jakies uwagi negatywne (z pewnoscia beda, czym wiecej ludzi bedzie czytac) tylko ciesz sie z tego.
Czekam na dalszy ciag i jesli pozwolisz przekaze juz teraz to co mozliwe do przeczytania innym, i niech nowa generacja polonijna nauczy sie w koncu co znaczy slowo „szpanowac”, z pewnoscia beda tez inne…..
Odwagi i niech Sw Marek ma Ciebie pod egida……..
Violeto,
ależ oczywiście pozwalam, byś przekazała innym (domyśliłaś się dobrze), choć niesamiutki, to początek mojej książki. Równocześnie cieszę się, że czytając tylko fragment czułaś motylki. One we mnie trzepocą już od wielu lat. Bomba uczucie!
Życz mi, aby inni też go doznali. I tu, muszę się przyznać, że niebardzo wiem, jak mam stawić czoła negatywnym opiniom. Wiem, że będą, bo przecież nie ma na świecie książki, która podoba się wszystkim.
Mówisz, żeby się cieszyć?
Obiecuję, że będę się starała!
Wzruszyłam się. Nie mogę zostawić wpisu.Szkoda !
Kolejny fragment „Paryż” i znowu wspomnienia…. Tym razem nie tak odległe. Byliśmy ze Sławkiem i Darkiem w Paryżu, aby świętować naszą 50-tkę. Obowiązkowym punktem programu było zwiedzenie miejsc, o których piszesz – szczególnie odnalezienie hotelu i wypicie paru piw w pobliskiej knajpce. Niezapomniane chwile…
Ciesze się ze będzie ta książka. Lubie czytać o „pewnych” wyborach. Po informacji mailowej o książce (o której już dowiedziałem sie w czerwcu 2010 roku na VII Zjeździe Arkuszewskich w Sannikach od Andrzeja -męża) przypomniałem sobie swoje wspomnienia o tamtych latach. Czuję że będę teraz dużo o tym myślał. Stan wojenny zastał mnie w Londynie, a właściwie w Nottingham u krewnych – tam się dowiedziałem schodząc na śniadanie, że wybuchła wojna (nikt nie wiedział , kto na kogo) . Moja Babka (była pewna kto na kogo ), ona wtedy mieszkała w Londynie i kazała mi zostać, bo po powrocie mnie aresztują. Ale w Trzebnicy miałem żonę w ciąży i roczne dziecko. Wtedy nie myślałem że dziecko, które wtedy miało rok- będzie mieszkało w Niemczech, a to co miało przyjść na świat zamieszka w Anglii. Miałem też w Polsce cała najbliższą rodzinę (tych co nie wywieźli albo Niemcy, albo Rosjanie). Pamiętam, że miałem mieszane uczucia, też mną miotało. To były wybory!
Ciekawi mnie cała Twoja droga – czuję, że była ciekawa i pełna wyborów
Pozdrawiam
Wiesiek Arkuszewski z Trzebnicy
ps.
Pomyślałem sobie , że zacząłem FORUM Arkuszewskich – zwiazane z emigracją (ich przemyślenia, dziwnymi drogami i ich doświadczenia), a pretekstem jest „Twoja książka „.
Dziękuję Wieśku, Twoja inicjatywa mnie inspiruje.
Wreszcie nastepne fragmenty w oczekiwaniu na wydanie.
Trudno wyobrazic sobie calosc, bo wydaje sie, ze poczatek napisany jest w innym „rytmie”. Tymniemniej staje sie bardziej pociagajace, jakie beda jeszcze niespodzianki oprocz tej ze podrozuje sie razem z Toba ?
Szanowna Pani Liliano!
Szanowny Kolego Andrzeju!
Starałem się pilnie i dokładnie przeczytac wszystkie fragmenty książki. Czytałem z wielkim zainteresowaniem. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać całość. Doceniam wielki talent pisarski, swobodę w wypowiedziach i bogactwo językowe.
Był to trudny czas dla wielu Polaków i Polek. Pozostawi Pani dla wielu emigrantów bogaż wspomnień i wspaniałą lekturę dla przyszłych pokoleń.
Trochę brakuje mi powiazań w niektórych faktach. Myślę, że wynikają one z tego,że nie znam narazie całości książki.
Proszę o dalsze części.
Z Wielkim Szacunkiem
Witaj Lilka!
Probuje jeszcze raz. Ja naprawde nie wiem jak ten system dziala!!
No, ale moze mi sie uda.
A z ta ksiazka, to jest tak: to ja Ci dziekuje za mozliwosc czytania „Czy było warto?” jeszcze w wersji roboczej. Byla to naprawde ogromna przyjemnosc i zaszczyt. Nie przesadzam! Twoja energia, ten wewnetrzny wigor, przebija z kazdej strony ksiazki. To jest lektura, ktorej nie da sie czytac na raty!, wiec kiedy zasiadalam do czytania, to czasem konczylam nad ranem, bo chcialam wiedziec co dalej … i jak…
Ten rytm i tempo w jakim opowiadasz, akcja – to jest to!
Moze w przyszlym roku zobaczymy sie w Meksyku. Uwielbiam Meksyk! W tym roku, to wyjazd Staszka do Australii – to jest najwazniejsza rzecz. Staszek wybiera sie objechac Australie na rowerze.
Lilka, pisz dalej! I prosze przysylaj strony do czytania – ja juz z niecierpliwoscia czekam na kolejny etap Twojej podrozy przez zycie.
Moc usciskow i do uslyszenia
Ala M
Przeczytałem załączone fragmenty książki z dużym zainteresowaniem.
To niestety tylko wyrwane z kontekstu elementy większej składanki, ale pisane barwnie, lekko i z dużą dozą wyobraźni. Myślę, że całość może być pasjonująca i do „połknięcia” w krótkim czasie. Sam nie mam takich doświadczeń, gdyż mimo że wiele podróżowałem i podróżuję nadal, nigdy nie zaznałem smaku bycia Emigrantem. Mimo to wydaje mi się, że Twoja książka może zainteresować wielu.
Wojtek
Hejka:)
Witam serdecznie.
Czekam z utesknieniem na ksiazke. Jestem przekonana, ze odnajde w niej i swoje przemyslenia, dylematy zwiazane z kwesta zostac-wyjechac? zostac-wracac? na chwilke? na zawsze? szukac?
Wiem, ze na to musze odpowiedziec sama, ale dobrze mi zrobi lektura, ktorej bohaterka mierzyla sie z podobnymi dylametami, a potem z rzeczywistoscia emigranta.
Zatem witam w klubie poszukujacych odpowiedzi na zyciowe, emigracyjne dylematy:)
A moze jeszcze jeden fragmencik ksiazki? Na zachete..:):):)
Liliano,
Dziękuję za możliwość przeczytania fragmentów Twojej książki. Jak już wspomnieli przedmówcy, na podstawie krótkich fragmentów nie można wiele powiedzieć. Piszesz sprawnie, masz lekkie pióro, dialogi wartkie. Powieść zapowiada się interesująco. Pozdrawiam:)
Chętnie przeczytałabym fragmenty Twojej książki, ale nie w formie pobranego pliku. Czekam więc na jej dostęp w księgarniach.Pozdrawiam serdecznie
Powodzenia, Lilianko…:)
Czekam na ksiazke i zycze powodzenia, Lilianko:)))
Dzień dobry, bardzo ciekawie czyta się udostępnione fragmenty… gratuluję pomysłu i wytrwałości w jego realizacji. Czy przewiduje Pani publikacje książki w formie e-booka? Od kiedy pojawiła się ta forma publikacji, bardzo ułatwiło mi to życie – daleko od Polski i z ograniczoną możliwością transportowania ciężkiego dobytku w formie papierowych książek, a jednocześnie z nieodpartą koniecznością ich posiadania. Serdecznie pozdrawiam
Ilona
Choć to tylko fragmenty książki, cieszy mnie, że czyta się je z zainteresowaniem.
Tak, „Czy było warto?” będzie wydane również w formie e-booka.
O wydaniu książki poinformuję na blogu, już niedługo.
Dziękuję za wizytę i pochlebne słowa.