Od kilku tygodni jestem pochłonięta pracą związaną z wydaniem książki. To już ostatnia prosta. Ledwo zipię. Nie mam natchnienia do pisania, brakuje fantazji, jako że mocno stoję na ziemi i za dużo dzieje się dokoła.
Ale dziś przyszła wena. Przyleciała z Polski od Anety, dziewczyny, która pisze z głębi duszy i pragnie spełnić się pisaniem. Próbuje znaleźć odwagę, by uwolnić rosnące w siłę marzenie.
Stała się mi bliska, czuję ją, zachęcam dodając śmiałości, całym sercem ją inspiruję.
No i proszę, dzisiaj ONA czuła, że jej potrzebuję. Zainspirowała mnie, obdarowała nie tylko uśmiechem, który przykleiłam na usta, ale lekkością ducha.
Czytając komentarz Anety, zrobiło mi się przyjemnie, energia jaka we mnie wezbrała dała to coś, co potrzebowałam, by zasiąść do pisania. Słowa: …jak cudownie jest budzić się z nadzieją, że kiedyś mogę spełnić swe marzenie… zabrzmiały niczym radosna melodia. Podekscytowały. Zaraz chciałam odpisać:
Aneta, niedługo zakwitną bzy, szukaj w nich kwiatu o pięciu płatkach. Uwierz, że marzenia się spełniają!
I w tym momencie pomyślałam o mojej siostrze, o Gosiku.
Przypomniały mi się lata z Polski, kiedy jeszcze chodziłyśmy do szkoły i marzyłyśmy o wojażach. Większość z nas ucząc się geografii podróżowała palcem po mapie. Pragnęliśmy zobaczyć świat. Jedni Grecję, kraj bogów i bogiń, inni Anglię, albowiem tam śpiewali Beatlesi, jeszcze inni chcieli polecieć przez ocean, do wielkiej Ameryki.
Ale byli i tacy, którzy drwili z marzeń, drwili zwłaszcza z tych, którzy pragnęli poszybować do egzotycznych zakątków świata. Naigrawali się mówiąc:
– Może do Honolulu, małpy straszyć?
Wtedy moja Gosik zamarzyła, by pojechać właśnie do Honolulu.
Jej marzenie wydawało się niemożliwe, powiedziałabym absurdalne, ale Gosik nie przestawała marzyć.
Od tamtego czasu minęło już 30 lat z hakiem i to nie małym.
Kilka tygodni temu Gosik zadzwoniła z nowiną.
– Lilka, przed chwilą dowiedziałam się, gdzie lecę w tym roku na konferencję – głos miała tak pogodny, że widziałam jej uśmiech. – Nie zgadniesz!
– Gdzie?
– Do Honolulu!!!
Nieraz sobie myślisz, że spełnienie marzenia już nie przyjdzie, a ono zjawia się niespodziewanie.
Ni stąd ni zowąd, rozpościera ramiona, zaskakuje nas samych.
Jak to dobrze, ze marzenia potrafią spełnić się w najbardziej niespodziewanym momencie. Myślę, że każdy z nas ma prawo marzyć i wierzyć w to, że kiedys taka niespodzianka sie zdarzy. To jasne, że im człowiek starszy, tym marzenia skromniejsze, ale nikt bez nich nie może istniec. Zamykasz oczy, a one pojawiaja sie jak senne mary. Życzę Ci spełnienia wszystkich jakie pojawiają sie, kiedy zamykasz oczy, zycze Ci szczęśliwego zkończenia pracy i wielkich sukcesów. Całuski na dobre dni.
Pozostaje dopisać tylko jedną sentencję…
„To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące”
Serdecznie pozdrawiam i… śledzę jak obiecałem 🙂
Dziękuję. To słowo ostatnio sprawia mi tyle przyjemności. Nawet przez chwilę nie przemknęło przez myśl moją,że słowa, które piszę, bo tak czuję, mogą być inspiracją dla Ciebie. Jak mogłabym nie odpisać. Jak mogłabym zatrzymać moje palce, które, jakby pozbawione kontroli mojego umysłu, wystukują me myśli do Ciebie. Nie umiem pozostać obojętna na Twoje pisanie, bo ono do mnie tak po prostu mówi. Widzę je oczami mojej wyobraźni i czuję. Dawno tego nie doświadczyłam. Nie rozumiem tego, ale lubię to uczucie i powolutku się z nim zaprzyjaźniam.
Jestem niezmiernie szczęśliwa,że dodałam Ci otuchy i choć na chwilę przypięłam skrzydła. Leć Lilko wysoko. Głowa do góry. Świat jest piękny. Czasem są trudne i złe chwile. Nie omijają nikogo. To nic nowego, to tylko życie, ze swoimi urokami i mrokami, ale dzisiaj z pełnym przekonaniem mówię – to MY decydujemy jak długo one trwają. Dlatego ruszaj do przodu, nie patrz do tyłu.
Jesteś marzycielką, masz tyle do powiedzenia, a ja i inni czekamy na Twoje nowe wpisy.Dziękuję że jesteś. Tak miło do Ciebie pisać.
Aneta, Twoje skrzydła na pewno pomogą mi pofrunąć. Nigdy nie patrzę wstecz, zawsze przed siebie i choć czasami przystanę zdyszana, azymut mam wyznaczony. Do przodu, do przodu, powtarzam w duchu. Taki wytyczyłam sobie kierunek, albowiem przy mnie bratnie dusze, które wspierają. Za nie jestem wdzięczna. Ich NIE WOLNO mi zawieść.
Już się cieszę na Twoją książkę. Nawet nie wiesz jak bardzo. Mam wiele kontaktów blogowych z ludźmi piszącymi książki, nawet z takimi, którzy już mają po kilka wydanych, jednak tylko Ty mnie urzekłaś, uwiodłaś, oczarowałaś. I najbardziej Tobie życzę sukcesu, bo wiem, że na to zasługujesz. Masz piękną duszę, to widać w każdym Twoim słowie, trafiasz swoim pisaniem do serca, rozgrzewasz myśli. Zawsze czekam u siebie na Twój komentarz, bo chcę poczuć to ciepło i nadzieję jaką przenoszą Twoje słowa. Pozdrawiam Lili.
Azalio,
po przeczytaniu Twojego komentarza klasnęłam w ręce.
Radość we mnie zawrzała. Potem wstałam z krzesła i zawołałam:
-Dziubas, widziałeś co napisała mi Azalia?!- czułam, jak różowieją mi policzki. Rozpromieniona podeszłam do niego i przyciągnęłam go do komputera. Kiedy wodził oczami po twoich słowach i jego twarz nabierała koloru. Cieszyliśmy się oboje.
Jakie to cenne zdobywać sobie przyjaciół za pomocą słowa.
Ale przecież, Ty sama dobrze o tym wiesz. Masz tysiące czytelników.
Mając ICH to największa nagroda.
Głęboko wierzę, że moja książka oczaruje wielu.
Wiesz dlaczego?
Bo jest szczera. Pragnęłam, by wszyscy czytelnicy mogli przeżywać tę historię tak, jak ja kiedyś ją przeżywałam. Ona jest prawdziwa.
Dziękuję za wsparcie. Sprawiłaś mi emocjonalną ucztę. Potrzebowałam jej.
Bardzo ją cenię.
Do „zobaczenia”.
Lilka
Marzenia to raj, z którego nigdy nie będziemy wygnani. No może wtedy gdy pamięć nas opuści. Staram się jednak marzyć na miare swoich możliwości, bo jeśli zdarzy się cud będzie tym radośniej witany. Marzą mi się jeszcze podróże. Małe i duże jak mówia, ale czy dam radę fizycznie? Finansowo? Zobaczymy…Pozdrawiam. Vale!
I ja się podpisuję pod tymi komentarzami. Lilka, jesteś wspaniałą, ciepłą, pełną szczerości osobą. Azalia napisała to co i ja czuję za każdym razem jak czytam Cebie. Twój komentarz pod wpisem jest oczekiwany jak mało który, bo to własnie Ty swoimi słowami dajesz radość zrozumienia i energię, bez której trudno teraz się obyć. Ja również przekonałam się, że marzenia się spełniają, czego dowodem jest moje obecne życie 🙂 sciskam serdecznie
Chińczycy mawiają: uważaj na to, o co prosisz. Wszystko się spełnia! Nawet słowa, nawet myśli są energią. Spełnienia przychodzą najczęściej tak jak sobie „los” zechce. A najlepiej, to wiem z własnego hm… doświadczenia (?) każdego dnia robić coś w ich kierunku, pomaleńku, bez pośpiechu, ale … coś…. Nic na siłę, bo los ma swoje „zdanie” i nie lubi „bata”. … Bukiecik dobrej energii przesyłam i … słoneczko, ciepełko, dzisiaj u mnie praży jak na Majorce :)))) Buchnęło wiosną i kwieciem, zielenią. Wow!:))))
Tyle dobrej energii można znaleźć na Twoim blogu! Ja również wierze, że nie ma co tracić czasu tylko zabierać się do realizacji marzeń, powoli i cierpliwie. Smuci mnie tylko to, że tak wielu ludzi nie ma żadnych marzeń…
Marzenia sa po prostu droga do gwiazd, a spelniaja sie w czasie najlepszym dla nas. Tak to widze i w to wierze:)
Pozdrawiam Cie Liliano serdecznie.
U mnie wiosna placze, ale osobiscie nie przestaje marzyc o Florydzie. Tam jest moje miejsce!
Buziaki
Ja jeszcze raz swoje „trzy” grosze:)
Idziemy sobie jakąś ścieżką i wydaje nam się, że słuszną albo … słuszna czy nie, jakoś się idzie, trza żyć! 🙂 Ale, gdzieś tam wewnątrz nas, jakiś głosik szepce to czy tamto. A my co? Ech… jutro .., gdyby nie to czy tamto, to bym… itd, itp… a czas ucieka. Można robić „swoje”, nieraz nie ma innego wyjścia, tylko co nam szkodzi uśmiechać się do marzeń. Marzenia to podpowiedź naszej duszy… Podobno podłączamy się wtedy w odpowiednie dla nas energie i … i nigdy nie wiemy, kiedy mrugnie do nas wesoło nasza gwiazdeczka… Niech Cię prowadzi, Lilianko, Twoja jak najpiękniejszą ścieżką….:-)
P.S. Nie wiem, co się stało (może dlatego. że czyściłam komputer, był przegląd, bo chodził jakby na emeryturze), ale „znaczek” mam tu dla siebie inny i muszę podawać „namiary”. Nie ma sprawy, proszę uprzejmie….:) Taki też ładny, why not? :))))
Lilianko, jak Ci idzie praca? Dużo jeszcze zostało do zrobienia? Ja też jestem na etapie wspomnień i segregowania materiałów, ale ja piszę, a potem będę sama drukować. Dla wnusi w prezencie jak będzie trochę starsza, aby zrozumieć co jej daję. Między innymi „Dzieci Sybiraka” będą w całości z bloga, tylko rozszerzone. Całuski na dobre dni.
jesteś optymistką, spełniają się Twoje marzenia i dzięki Tobie wierzę że i moje się spełnią….Pozdrawiam serdecznie i kolorowo z Polski. Krystyna
Lilianko, całuski Ci przekazuję z zielonego o tej porze roku Świnoujścia. Życzę Ci dużo Radości na każdy dzień i słonka jak najwięcej. Pozdrawiam serdecznie.