Wtorek, 19 czerwca 2012 roku, miał być dniem roboczej wizyty w wydawnictwie, a zapisał się niespodziewanie, jako dzień niezwykły – dzień wydania mojej książki.
Wchodząc za Andrzejem do wydawnictwa Novae Res, mój wzrok zatrzymał się na pakunku leżącym na podłodze. Dostrzegłam granatowo-czerwone kolory pod rozchylonym częściowo opakowaniem.
Czyżby to moje książki? – przemknęło przez myśl.
— Miło mi poznać — spojrzałam pytająco na pana Krzysztofa, podając mu rękę.
— Niespodzianka! – oznajmił wyraźnie uradowany – Dzisiaj wyszła państwa książka „Czy było warto”. Dostaliśmy egzemplarze autorskie piętnaście minut temu – sięgnął do paczki i wręczył nam po jednym.
— Pachną jeszcze farbą drukarską – uśmiechnął się.
Byłam zaskoczona, bo ustalenia były inne i miała to być tylko zapoznawczo robocza wizyta. Teraz czułam narastającą ekscytację.
Od miesięcy czekałam niecierpliwie na ten moment, próbując sobie wyobrazić emocje, jakie mnie ogarną, kiedy nadejdzie. Wzruszenie, satysfakcja, duma, radosne drżenie. Pragnęłam przywołać je wszystkie, lecz czułam tylko głośne dudnienie pędzącego serca.
W piersiach brakowało tchu, trzęsły mi się ręce. Wzięłam głęboki oddech, usiadłam przy stole, aby podpisać czytelnikom kilka egzemplarzy. Chciałam nacieszyć się tą niezwykłą chwilą.
Skończyłam zadowolona, spoglądając na stosik książek przed sobą. Próbowałam zatrzymać choćby uczucie satysfakcji. Już je miałam przygarnąć, ale prysnęło z błyskiem fleszu.
To nie koniec – przypomniało o sobie następne wyzwanie – promocja – teraz na nią kolej.
Ruszyła dwa dni później. Od rana do wieczora, każdy mój dzień w Polsce był wypełniony spotkaniami, każdy pełen nowych wrażeń, nowych znajomości, rozmów przyprawionych emocjami. „Czy było warto? Odyseja dżinsowych Kolumbów” zaczęła pojawiać się w księgarniach.
Po raz pierwszy w życiu moje słowa popłynęły na falach eteru Polskiego Radia Szczecin w programie Agaty Rokickiej zatytułowanym „Machina czasu”.
Posłuchajcie.
To jest najprawdopodobniej takie uczucie jakie towarzyszy wydaniu na świat kolejnego dziecka. Jeszcze raz gratuluje i pozdrawiam…
Lilianko, rozumiem Twoją radość. Przecież pracowałaś nad książką tak długo i czekałaś niecierpliwie na wydanie swojego „dziecka”. Jak dobrze się składa, że dane Ci było gościć w tym czasie w Polsce. Promocja książki i spotkanie z czytelnikami, to rzecz najważniejsza, bo nie każdy wie czego szukać na półce, a spotkanie z autorem pozwala poznać treść i podjąć decyzję w sprawie kupna. Mam nadzieję, że udało Ci się zdobyć serca ludzi i książka znajdzie tylu nabywców, ze jeden nakład nie wystarczy. Tego Ci życzę z całego serducha.
Pozdrawiam serdecznie.
Gratulacje i brawo za cierpliwosc i wytrwalosc. Teraz wiesz jak to sie robi, wiec czekamy na druga czesc trylogii…….pozdrowienia
Lilka, jeszcze raz gratuluję, cieszę się z całego serducha. Kupię i przeczytam. Na bank! Szkoda, że bez autografu. Ależ to cudowne uczucie, prawda? Jak narodziny własnego dziecka. Mnie dano 10 ot tak i kolejne 10 na promocję po znajomych…. Teraz trzeba zabierać się za następną:)))
Gratuluję. Dojrzałaś bardzo.
oczywiscie duma mnie rozpiera :)))))
Słuchałam Ciebie z zapartym tchem, chłonałęłam słowa, opowiadasz ciekawie, wiec co dopiero będzie się Ciebie czytać, sama przyjemnośc 🙂
to że usłyszałam Twoj głos jeszcze bardziej pozwoliło mi Ciebie poznać:)
masz taki spokojny, ciepły głos:)
gratuluje kochana, czerp radość bo ona Ci się należy 🙂
pozdrawiam z uśmiechem
Książki (jeszcze) nie czytałam, ale myślę, że warto było. Chociażby dla takich wspomnień 🙂
Gratuluję!
Jak będę w Polsce, z przyjemnością się rozejrzę po księgarniach, w poszukiwaniu Twojej książki.
Ujal mnie Twoj glos i Kanada, ktora nie tylko pachnie zywica…
Widzialam tez, ze poznalas Szymona.
Czekam na druga czesc trylogii, jak zauwazyla Violetta:)
Pozdrowionka:)
Dziękuję, cieszę się. Ale….hola, hola! Nie gońcie mnie z pisaniem drugiej, gdy pierwsza nie jest jeszcze wielu znana. Pozwólcie mi się nią nacieszyć.
A skoro mnie gonisz, to mam rozumieć, że już ją przeczytałaś?
Lila,poznałyśmy się niedawno w Sycowie.Dzisiaj skończyłam czytać książkę.Dziękuję za wzruszenia,czytałam ją z zaciekawieniem,ten czas był dla mnie relaksem.Zżyłam się z bohaterami Twoich wspomnień i chętnie poznam ich dalsze losy.Cieszę się,że Andrzej ma taką fajną rodzinkę.Wszystkiego dobrego dla Was od mojej rodziny!R
Witam , moje decyzje były również dość poważne. Dziś z całą pewnością mogę powiedzieć – tak, było warto podjąć decyzje, które pomimo, że skutkowały ogromnymi trudnościami i może jeszcze większymi cierpieniami, jednak było warto przejść te lata dla już obecnych chwil. Pozdrawiam również tych, którzy wiedzą o czym piszę.
Z wielką przyjemnością wysłuchalam wywiadu z Tobą…Masz taki cieply glos który uspokaja .Twoje opowiadanie o życiu pomoglo mi uwierzyć w to że moje marzenia też się spełnią.Zweryfikowalam też te marzenia i zostawilam te najbardziej wartościowe-po wysłuchaniu wywiadu z Tobą bardzo utkwiło mi zdanie-.”Stop!Zatrzymaj się-powąchaj róże..jakie to mądre zdanie….Napisałaś wspaniałą książkę(mam nadzieję że ją kupię i szybciutko przeczytam)Zwiedzasz wspaniałe zakątki świata,marzysz i spełniasz kolejne marzenia.TO JEST PIEKNE…Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesow.Bylam niedawno w Szczecinie i pochodziłam Liliano Twoimi uliczkami.Wracałam pociągiem i z okna widzialam „posprzatane lasy i bardzo mnie to rozbawiło”…Lubię Szczecin ..Krystyna
Bardzo chętnie wysłuchałam audycji, wspaniale opowiadasz. Wiersz na początku – piękny.
Książkę na pewno przeczytam, wydawnictwo jeszcze mi nie odpisało, ale jeszcze poczekam troszkę. Jeśli nie będzie można jej od nich otrzymać, to kupię na pewno.
Pozdrawiam serdecznie.